sobota, 16 marca 2013

Ale jaja (są zdrowe?)


Jaja mają sporo cholesterolu. Dlatego od lat wielu lekarzy i dietetyków od zdrowych posiłków zniechęcało do ich spożywania. Ci, którzy robią tak do dziś, to ignoranci, którym nie chce się czytać branżowych gazet.

Jajo ptasie (w tym kurze), to posiłek dla człowieka niemal idealny. Śmiem twierdzić, że człowiek w zasadzie mógłby żywić się niemal wyłącznie jajami. Jaja mają w sobie prawie wszystko, co trzeba. Nie ma się co dziwić, w końcu z jaja wykluwa się już „gotowe” zwierzę. Wprawdzie ptak, ale to już i tak nieźle, przecież nie mięczak ani płaziniec tym bardziej. Dobra, zupełnie serio – jajko, także kurze, ma w sobie tak wiele cennych minerałów, witamin, białka, kwasów tłuszczowych, mikroelementów, że  jest pożywieniem praktycznie doskonałym. Skąd więc ta zła medyczna sława jaj? Z niewiedzy medyków głównie.

Otóż, jajo ma w żółtku sporo cholesterolu. I to tego „złego”!!. To dlatego mówi się jeszcze ciągle „sercowcom”, że jajko, to tylko w formie wydmuszki. Źle im się mówi. Bo kto się trochę orientuje, ten wie, iż od kilkunastu lat jest jasne, że cholesterol dostarczany nam w pokarmie jedynie w bardzo nieznacznym stopniu wchłaniany jest z przewodu pokarmowego. Wiadomo dziś, że jeśli ktoś ma problem ze złym cholesterolem, to problem ten rodzi się w wątrobie i często więcej wspólnego ma z nadmiernym spożywaniem cukrów, niż z jajkiem.

Tak, dziś rozróżniamy cholesterol egzogenny (czyli dostarczany z pożywieniem) i endogenny (wytwarzany z innych cząstek wewnątrz organizmu). I wiemy dziś, że jeśli ktoś ma tego złego cholesterolu za wiele, to jest to głównie cholesterol endogenny, a jeśli chcemy obniżyć jego poziom, powinniśmy jak ognia unikać węglowodanów (bo to z nich wątroba produkuje cholesterol najchętniej).

Czyli? Czyli jajka, bo są BARDZO ZDROWE, ale pod jednym warunkiem – zniosła je kura szczęśliwa, żyjąca sobie swobodnie na podwórku, nie znająca smaku antybiotyku ani karmy hodowlanej dla kur. Jeśli żywiła się dżdżownicą czasem lub pędrakiem, czasem trawą a czasem rozsypanym przypadkiem ziarnem. Jeśli przed zimnem i deszczem mogła si schować w kurniku, a w razie pięknej pogody mogła cieszyć się słońcem.  To szczęście kury ma decydujące znaczenie. Jaja kury z podwórka mają zgoła odmienny skład chemiczny od jaj z hodowli klatkowych. A co tu się dziwić. Jakim cudem  zdrowe mają być jaja pochodzące od kury, która NIGDY nie widziała słońca, która NIGDY nawet nie przeszła pięciu metrów, która w paszy dostaje antybiotyki, pestycydy, fungicydy i wiele innych świństw?!

Jakiś czas temu czytałem, że wystarczy jeść dwa jajka od kur klatkowych TYGODNIOWO, by narazić się na zwiększone ryzyko zawału, udaru i nowotworów. DWA TYGODNIOWO!!! A z drugiej strony, te same badania dostarczają dowodów, że wystarczy 14 jaj od kury z podwórka tygodniowo, by…. Ryzyko tych samych chorób OBNIZYĆ!

Paradoks? Nie całkiem. Chodzi o to, że, jak już wspomniałem, jaja z chowu klatkowego i jaja od kur z tzw. wolnego wybiegu, to zupełnie inne produkty. Tylko te drugie mają to, co dla nas cenne i w takich, jak trzeba, proporcjach. Tylko te drugie pełne są też zbawiennych kwasów tłuszczowych Omega-3. Te pierwsze zaś nie mają ich wcale, za to sporo w nich substancji, których nigdy nie powinniśmy dostarczać naszym ciałom w pożywieniu.

Tak to jest z jajami. Zresztą, nie tylko z nimi. Tak samo jest z mięsem kur i kurczaków, z mięsem świń, mięsem i mlekiem krów i z wieloma innymi składnikami naszej diety, które mogą pochodzić od zwierząt katowanych w wielkoskalowych hodowlach. O tych innych napiszę jeszcze innym razem.

Smacznego jajka! W końcu niedługo święta.

Acha, te zdrowe można kupić w sklepie. Musza mieć pieczątkę zaczynającą się cyfrą „1”. Choć ostatnia afera jajowa w Niemczech każe powątpiewać, czy kupując takie, nie jesteśmy, jak zwykle przez producentów, robieni w bambuko. Ja tam myślę sobie, że jednak najlepsze są te bez pieczątek, od sąsiada, labo ciotki ze wsi.

czwartek, 7 marca 2013

Czy zastanawiałeś się kiedyś, co można jeszcze zdrowego kupić w markecie? Powiem Tobie - praktycznie nic. Zapytasz, dlaczego? Odpowiedź tkwi w słowie "kupić". Dziś, jak nigdy prędzej,  kupić znaczy niemal to samo, co dać się oszukać. Nie wierzysz? Pogadaj z kimś, kto pracuje w zakładach mięsnych, albo w sadzie, albo kto odpowiada za zakup surowców do produkcji czegoś tam w puszce, słoiku labo kubeczku. Możesz też pogadać z tymi, którzy oznaczają jaja jedynką, znaczy "z wolnego wybiegu" (niekoniecznie w Niemczech). Nic nie stoi na przeszkodzie, byś dotarł do pracownika wielohektarowego sadu jabłkowego. Kupić, zapłacić, dać zysk. Żądza pieniądza jest dziś skrajnie bezwzględna. A sumienia małe. Zwłaszcza, gdy idzie o sumienia nie pojedynczych ludzi, a zarządów, rad nadzorczych i innych wieloosobowych gremiów, w których każdy z góry zakłada, że nie jest niczemu winien, że robi tylko to, co inni.

Zadanie domowe: wpisz w google "skażenie owoców".

Wersja dla leniwych (ale warto samemu poszperać):
http://vimed.pl/2012/01/pestycydy-w-zywnosci/
http://www.samouzdrawianie.pl/lista-warzyw-i-owocow-szczegolnie-narazonych-na-skazenie-pestycydami/