środa, 29 stycznia 2014

Kurkuma – najwyższa półka w bożej aptece


Tak tak. Kurkumę stosuj i spożywaj tak często, jak tylko możesz. Najlepiej codziennie. Nie wiem, czy jest jakakolwiek inne naturalne cokolwiek, co ma tak wspaniałe właściwości lecznicze i prozdrowotne. Chyba nie. W Indiach znana od dawien. Dość powiedzieć, że w najstarszym znanym uporządkowanym systemie leczniczym, jakim bez wątpienia jest ajurweda, kurkuma zajmuje miejsce eksponowane, samo centrum. Czemu zawdzięcza kurkuma takie pochwały? Można powiedzieć krótko – kurkuminie. Tylko, jak się spodziewam, niewiele to wyjaśnia.

Kurkumina, to związek chemiczny, jeden z głównych składników kurkumy. To jemu kurkuma zawdzięcza intensywny kolor, oraz całe swe [prozdrowotne działanie. Od strony chemicznej… cóż, nie będę się tu rozpisywał – to po prostu związek należący do grupy polifenoli (a te generalnie podbijają dziś świat zdrowia), bardzo ładny, bo w budowie swej symetryczny (wytrawni esteci tu kończą czytać wpis :). Kurkumina ma, co już wiadomo na pewno, silne działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, antyoksydacyjne, lipofilne (czytaj: odchudzające) i przeciwzapalne. Sporo tego, jak na jedno żółte coś, prawda? Aha, byłbym zapomniał, ma jeszcze silne działanie barwiące (na pomarańczowo lub żółto), szczególnie widoczne na palcach i pod paznokciami, niestety,

Co to wszystko oznacza? Bóg jeden raczy wiedzieć. Hinduski Bóg (który?) wie od dawna i wiedzą tą podzielił się z Hindusami. Ci zaś, w ramach wspomnianej ajurwedy, od dawien dawna stosują kurkumę na wszelkie rany i stany zapalne, na choroby stawów i ogólnie jako panaceum, zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie (jako wszechobecną w ich menu przyprawę). W naszym, zachodnim świecie kurkuma jednak zaczyna dopiero pokazywać, na co ją stać i dlaczego w Indiach stosuje się ja niemal na wszystko. Tak, bo dopiero niedawno udało się naszej oficjalnej medycynie przeprowadzić szereg badań nad kurkuminą,  ich wyniki niejednokrotnie zadziwiły samych, spodziewających się przecież pozytywnych rezultatów, badaczy.

I tak – ma kurkuma ewidentne działanie przeciwzapalne. Hamuje procesy zapalne i jest w tym bardzo skuteczna. To właśnie dlatego jest, co się właśnie okazuje, bardzo dobrym orężem w walce z wszystkimi chorobami cywilizacyjnymi (bo te, jak może pamiętamy, biorą się właśnie ze wzmożenia procesów zapalnych, spowodowanego głównie zachwianiem proporcji Omega3/Omega6 i nadmiernym spożywaniem łatwo przyswajalnych węglowodanów). Ma więc kurkuma niesłychanie silne działanie przeciwnowotworowe. Dowiodły tego liczne badania prowadzone na guzach i komórkach nowotworowych za równo in vitro jak i in vivo. Jedna z ekip badaczy, zdaje się, że holenderska, oznajmiła wręcz, że guzy raka przełyku traktowane kurkumina znikają wręcz w oczach. Wiele innych badań pokazuje podobne wyniki. Działanie przeciwzapalne wpływa także w oczywisty sposób na zmniejszenie ryzyka wystąpienia miażdżycy. Tu, jak wiemy, niedawno obalono pogląd, że chorobę tę wywołuje wysoki poziom związków lipidowych we krwi. Owszem, "zły" cholesterol sprzyja powstawaniu miażdżycy, ale bez stanu zapalnego w tętnicy miażdżycy nie będzie, choćby płynął w niej niemal sam najgorszy cholesterol. A kurkuma do patologicznego stanu zapalnego nie dopuści.

Ciekawe są ostatnie doniesienia ze świata medycyny (to zasługa japońskich lekarzy), które pokazują, że kurkuma, uwaga, nie tylko hamuje procesy demencji, ale wręcz potrafi COFNĄĆ zmiany związane z chorobą alzheimera i może wręcz POPRAWIĆ neurologiczny i psychiczny stan pacjenta dotkniętego tą straszną chorobą! Wspaniałe wyniki uzyskano już po roku codziennego stosowania jednogramowej dawki kurkumy. Jak się pewnie już, czytelniku, domyślasz, kurkuma potrafi tez ochronić nas przed cukrzycą, chorobami związanymi ze stanami zapalnymi stawów, a także, co ciekawe, spowalnia procesy stłuszczenia wątroby, także te związane z nadmiernym spożywaniem alkoholu.

Czy kurkuma ma jakieś wady? Kilka ma. Pierwsza, może nie najistotniejsza, to wiecznie żółte paluchy. No tak, jeśli stosujesz ją codziennie w kuchni, to często będziesz miał takie właśnie palce i trudno będzie je domyć. No zaleta, to to nie jest :) Druga, to smak. Wiem, jest przecież przyprawą, no ale.. Ale ot tak, sproszkowana i na łyżeczce, jest niemal nie do przełknięcia. Rozprowadzona w wodzie i owszem, ale nadal moim zdaniem niesmaczna. Co innego w potrawach, zwłaszcza tłustych – tam gubi ten swój charakterystyczny, nieprzyjemny, lekko gorzkawy posmak i potrafi smak i aromat dania poprawić (a z pewnością poprawia i urozmaica wygląd). Trzecia, najistotniejsza wada, to, niestety, niska wchłanialność z przewodu pokarmowego. Kurkumina nie rozpuszcza się niemal w wodzie. Stad wsypanie łyżeczki do szklanki wody i wypicie takiej mikstury jedynie w niewielkim stopniu wykorzysta moc użytej kurkumy. Możemy jednak znacznie zwiększyć jej przyswajalność stosując ją zawsze z odrobina pieprzu. Zawarta w tym ostatnim peperyna znacząco zwiększa podobno wchłanianie kurkuminy. Inna rzecz, że kurkumina dobrze rozpuszcza się w tłuszczach i w alkoholu. Możemy więc zawsze próbować tymi metodami.

Na temat kurkumy można by pisać i pisać. Dziś ma się wręcz wrażenie, ze co dzień powstaje jakaś nowa naukowa publikacja na jej temat. I dobrze. Lepiej późno, niż wcale. I z jednej stroni dziwić może fakt (ale mnie już nie dziwi), że tak długo trzeba było czekać na to, aż medycyna zajmie się tak wspaniałym lekiem naturalnym. Z drugiej jednak fakt, iż się zajmuje, jest jaskółką zwiastującą to, co może się kiedyś wydarzy – że nie głównie kasa, a głównie zdrowie ludzi będzie miało dla medycyny (a zwłaszcza farmaceutyki) znaczenie.

 Na koniec kilka słów od siebie. Otóż, wiedząc już, co mówi się i pisze o kurkumie, zastosowałem ją kilkakrotnie na własnym podwórku. Kilak razy użyłem jej jako posypki na trudno gojące się, ropiejące rany i pewne zewnętrzne odczyny zapalne. Wyniki za każdym razem były dla mnie szokiem. To niezwykłe, jak kurkuma szybko potrafi wygoić ranę, która os kilku tygodnie nie chce się zagoić ani sama, ani z pomocą typowych farmaceutyków, plastrów i bandaży. Dwa dni i po ropie. Tydzień, i po ranie. Serio serio.